Duży dzwon skoczowski znowu dzwoni “z sercem”

Skoczów, 21-29.08.2020

Mówi się, że jeżeli ktoś coś robi, to powinien to robić “z sercem”. Często jednak spotyka się takie sytuacje, gdy u ludzi tego serca całkowicie brakuje. Choć trudno sobie wyobrazić lekarza, nauczyciela, rzemieślnika czy nawet duchownego “bez serca”, to jednak dobrze wiemy, jak to jest, gdy tacy ludzie do czegoś się zabiorą. Niby coś tam wyjdzie, ale skutki nieraz są opłakane. W przypadku dzwonu jest całkiem inaczej – albo bije “z sercem”, albo po prostu jest bezużyteczny. Serce dzwonu to dosyć pokaźnych rozmiarów “młot”, który uderzając o korpus dzwonu, wydobywa z niego (w zależności m.in. od wielkości dzwonu i warunków atmosferycznych) głos, niosący się do kilkunastu kilometrów. Serce takie osadzone jest na specjalnych śrubach i sworzniach, co ma zabezpieczyć jego sprawne funkcjonowanie. No, ale nic nie jest wieczne.

Po ponad 30 latach od ostatniej naprawy, tych najbardziej narażonych na zużycie w dzwonie części, gdzieś w okolicy marca, duży dzwon skoczowskiego kościoła zamilkł. Niektórzy parafianie zorientowali się, że “dzwony jakby jakoś inaczej biły”, ale nie było żadnego “oficjalnego” zgłoszenia tego faktu do kancelarii czy któregoś z księży. Brak serca zauważył dopiero 21.08.br. pan Otek Michna, który sprawdzał stan drabin używanych na poddaszu kościoła.

Okazało się, że serce dzwonu – z powodu zużycia podtrzymującego go sworznia – oderwało się w czasie bicia i spadło dwa podesty niżej, uszkadzając po drodze jedynie kilka stopni w schodach na wieży (serce dużego dzwonu waży kilkadziesiąt kilogramów!).

Jako pierwsi z pomocą pośpieszyli panowie Andrzej Cywka i Marcin Czudek. Po oględzinach i zdemontowaniu przeciwwagi serca dzwonu okazało się, że do akcji musi wkroczyć pan Julian Cienciała – nasz parafialny ślusarz z wieloletnim doświadczeniem (również przy dzwonach).

Marcin Czudek i Julian Cienciała

Od razu następnego dnia pan Julian fachowym okiem zweryfikował części, które koniecznie muszą być wymienione na nowe i dokonał ich pomiaru. Następnie zamówił materiał w najlepszym gatunku wytrzymałości, by 28.09 przygotować serce dzwonu i jego przeciwwagę do montażu, który nastąpił w samo południe w sobotę, 29.09. Wcześniej jednak, w czasie sprzątania kościoła i obejścia parafii przez rodziców konfirmantów, trzech panów (Robert Kukla, Tomasz Chmielowski i Radosław Malik) pod wodzą Proboszcza, a przy pomocy liny wyciągnęli serce na podest, z którym znajduje się duży dzwon.

Julian Cienciała, Jarosław Dębinny, Tomasz Chmielowski i Radosław Malik po zamontowaniu serca dzwonu i jego przeciwwagi do wnętrza dzwonu.

Od niedzieli 30.09. wszystkie dzwony radośnie biją, zapraszając parafian do udziału w nabożeństwach. Na pewno będą też smutniejsze okazje, gdy dzwony będą w użyciu. Ważne jest, że są i że za każdym razem przypominają nam nie tylko o tym, co dzieje się na bieżąco, ale również te wszystkiej sytuacje, w których towarzyszyły swoim parafianom.

Panu Julianowi Cienciale serdecznie dziękujemy za beziteresowną naprawę dzwonów (czas + umiejętności + zapłacone części). Wszystkim panom dziękujemy za pomoc przy naprawie dzwonu. Panu Bogu zaś dziękujemy za to, że czuwał nad wszystkim: przy upadku serca nie ucierpiał zegar, jego obudowa ani ludzie, a i naprawę udało się bezpiecznie przeprowadzić.

Tekst i zdjęcia: ks. Alfred Borski

Największy z trzech dzwonów skoczowskiego kościoła. W najcięższym dzwonie występują też największe obciążenia i naprężenia swożni i śrub, co po kilkudziesięciu latach pracy sprawiło, że jego serce się urwało.

Serce dzwonu to taki nietypowy duży “młot”, który uderza w korpus dzwonu, wydobywając z niego potężny głos.

Przeciwwaga serca sprawia jego płynne ruchy, przeciwdziałając po części jego uszkodzeniu. Na zdjęciu widać brak jednej śruby i drugą, znacznie poluzowaną.

Przeciwwaga serca dzwonu

Wnętrze dużego dzwonu bez serca i jego przeciwwagi