Stary Borek, 4-14.08.2020
Wakacje to czas obozów, kolonii i wypoczynku. W tym roku niestety wiele wyjazdów musiało zostać odwołanych. Dzięki mocy modlitwy obóz młodzieżowy w Starym Borku (koło Grzybowa) organizowany przez naszą skoczowską parafię oraz przez parafię w Pszczynie na szczęście mógł się odbyć.
Te wspólne 10 dni (od 4 do 14 sierpnia) rozpoczęła jedenastogodzinna podróż pociągiem. Po dotarciu na miejsce mieliśmy okazję usiąść do pierwszego wspólnego posiłku, jakim było śniadanie. Później dzień toczył się już według naszego codziennego planu.
Najpierw był „cichy czas”, czyli chwila na czytanie Biblii oraz rozmowę sam na sam z Panem Bogiem. Pół godziny później mieliśmy 45 minut społeczności porannej, a następnie tak zwany czas przedpołudniowy – trzy godziny pełne gier planszowych, meczów siatkówki, warsztatów artystycznych i wielu innych zajęć. Po obiedzie odbywało się w zasadzie wszystko to co przed, ale zamiast artystycznych, były warsztaty muzyczne, na których śpiewaliśmy piosenki z filmów Disneya. Po tak zwanej wiyczerzy (kolacji) miał miejsce jeden z najbardziej wartościowych momentów w ciągu dnia – społeczność wieczorna. Polegała ona na uwielbianiu naszego wspaniałego Ojca, słuchaniu o Nim i wspólnym modleniu się. Po spotkaniu był czas na gry świetlicowe, tańczenie Just Dance lub po prostu na spędzanie czasu razem.
Niekiedy nasz plan dnia ulegał zmianom. Na przykład 6 sierpnia po śniadaniu wybraliśmy się na całodniową wycieczkę. Byliśmy przy ruinach kościoła w Trzęsaczu, na Alei Gwiazd i molo w Międzyzdrojach, mieliśmy okazję wspiąć się na latarnię morską (liczącą 306 schodów!) w Świnoujściu, a pod koniec naszej przygody, poszliśmy na krótki spacer wokół Jeziora Turkusowego. 10 sierpnia natomiast, mogliśmy poczuć się jak bohaterowie filmu „Titanic” stojąc na dziobie statku, którym płynęliśmy 45 minutowy rejs. Jako że przebywaliśmy nad morzem, nie mogliśmy przegapić kąpieli w naszym polskim Bałtyku, więc wybraliśmy się parę razy na plażę.
Czas, który spędziliśmy na obozie był naprawdę cenny i wartościowy. Przede wszystkim dlatego, że łączyła nas miłość do Pana Boga. Nie wstydziliśmy się o Nim rozmawiać między sobą i chętnie wspólnie zbieraliśmy się do modlitwy. Na codziennych społecznościach poruszaliśmy bardzo ważne tematy – mówiliśmy m.in. o samoocenie, o przebaczaniu, o prawdziwej przyjaźni. Za najcenniejsze uważam, że wszyscy siebie nawzajem przemienialiśmy i nawracaliśmy, uczyliśmy się silnie wierzyć i potrafiliśmy się przed sobą otworzyć, odkrywaliśmy swoje nowe talenty oraz to, do czego w Kościele jesteśmy przez Boga powołani.
To były naprawdę niesamowite dni.
Tekst: Milena Dębinny
Zdjęcia: Mateusz Sikora