Obóz młodzieży w Grynwaldzie

Grynwald 2-12.08.2021

Na wstępnie zaznaczamy, że ośrodek, w którym wypoczywaliśmy, miał specyficzną nazwę „Grynwald” (gmina Rembów, niedaleko Kielc)…

Nie ma się zatem co dziwić, że wszystko zaczęło się niewinnie od grupki na messenger „Bitwa pod Grynwaldem”. To hasło jeszcze bardziej wyostrzyło nasze apetyty na wspólny pszczyńsko-skoczowski (+ mieszkańcy zaprzyjaźnionych ziem) pobyt na obozie, pomimo trwającego wciąż koronawirusa.

Na miejsce dotarliśmy 2 sierpnia wieczorem. Trochę wymęczeni podróżą (dwie przesiadki z ciężkimi walizami), ale i tak uśmiechnięci, rozpoczęliśmy wspólną przygodę. Od razu na początku kadra przyszykowała niespodziankę. Podział na grupy nie odbył się tradycyjnie w pomieszczeniu, lecz w ciemności lasu, przy zapalonych pochodniach. Ks. Mirek w kapturze odczytywał kolejne nazwiska i wskazywał rycerzom (uczestnikom), do którego obozu powinni się udać. Tam czekał zamaskowany dowódca (kadra), który naznaczał uczestników kolorem grupy, malując farbą po twarzy lub dłoni. Było to bardzo ciekawe, ale też trochę „straszne” przeżycie dla przybyłych.

W czasie obozu, trzeba to przyznać szczerze, nie było czasu na nudę. Każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Były to aktywności sportowe: siatkówka, baseball, piłka nożna, ping-pong, piłkarzyki, gry grupowe itd. Jako że ośrodek porastał las, kadra zatroszczyła się też o strefę wyciszenia (chill out), wieszając hamaki na drzewach. Do tego prawie każdego dnia tańczyliśmy nasz taniec obozowy, ale były także inne ciekawe tańce jak: just dance, church clap lub belgijka. Nie obyło się bez rywalizacji w siłowaniu na rękę.

Miały też miejsce warsztaty plastyczne (wykonywano magnes  na lodówkę, wianek lub kwiecistą kartkę) i muzyczne (z gitary lub pianina albo też śpiewu – powstał nawet zespół wokalny, który ćwiczył 2 piosenki i zaprezentował je podczas ostatniego wieczoru).

Bardzo ciekawe były wycieczki: pojechaliśmy do Kielc (nieodzowna okazała się wizyta w galerii handlowej), a później podzieliliśmy się na grupy: „Go-jump”, „Escape room” i „Geopark” (dla każdego coś fajnego). W drugiej części dnia zwiedzaliśmy jaskinię Raj (jak sama nazwa wskazuje – była piękna niczym raj). W innym terminie wybraliśmy się też na najwyższy szczyt pasma Gór Świętokrzyskich, czyli na Łysicę (614 m n.p.m.). Przy pięknej pogodzie i lekkiej zadyszce (części wycieczkowiczów) wszyscy dzielnie doszli na sam szczyt. W czasie niepogody pływaliśmy na basenie lub graliśmy w różne gry karciane i planszowe. Jedną z najbardziej ekscytujących atrakcji był paintball (w pobliżu ośrodka). Pomimo kilku siniaków zabawa była przednia i wszyscy byli zadowoleni. No i jeszcze ślizganie na folii dopełnia liczbę wspólnych przeżyć oraz ekscytacji.

Nie da się pominąć jeszcze jednego wątku: (nie w każdą noc) kadra wykazywała mniejszą lub większą kreatywność, by zaskoczyć zasypiających bądź śpiących już słodko uczestników – najbardziej poruszające było nocne poszukiwanie Agenta X…

Ponad to wszystko dało się wyczuć, że – obok licznych zajęć sportowo-artystyczno-hamakowych i innych – kadra postawiła sobie ważny cel: zachęcić do życia z Bogiem na co dzień. Z tego powodu…

  • każdego dnia po śniadaniu przewidziano (dla chętnych) tzw. „cichy czas” (osobisty czas na modlitwę, czytanie Biblii, spacer w ciszy);
  • krótko po 9:00 spotykaliśmy się razem, aby zaśpiewać kilka pieśni i zainspirować się fragmentem filmu. Potem rozmawialiśmy o tym na grupce. Był to bardzo cenny czas. (tutaj toczyliśmy małą rywalizację, ponieważ po obejrzeniu filmu trzeba było znaleźć jak najwięcej pytań, ukrytych w kulach, porozrzucanych na terenie ośrodka);
  • w czasie społeczności wieczornych wspólnie uwielbialiśmy naszego Boga wspaniałymi, młodzieżowymi piosenkami. Za każdym razem ktoś z kadrowiczów przedstawiał wartościowy temat. Dzięki temu mogliśmy pomyśleć nad naszą relacją z Bogiem i ludźmi wokół nas.

Najbardziej poruszającym wydarzeniem, dotyczącym sfery duchowej, było uwielbienie, które odbyło się w piękny niedzielny wieczór. W lesie przy palących się pochodniach śpiewaliśmy cudowne pieśni, a potem mierzyliśmy się z labiryntem wiary. Na koniec każdy mógł wejść do pokoju modlitwy, aby indywidualnie lub wspólnie z opiekunem się pomodlić. Mamy nadzieję, że wiele osób podczas obozu zostało zachęconych do głębszego życia w wierze i aktywnego udziału w życiu Kościoła.

Zanim relacja dobiegnie końca, to chcemy wspomnieć jeszcze 3 sprawy:

  • słodycz ciszy nocnej przerywały pobudki o g. 7:35. Z głośników puszczano głośną muzykę, przy której nie dało się spać. A jak ktoś był oporny, to część kadry pomagała wychodzić z łóżek;
  • przez cały obóz toczyliśmy „bitwę pod Grynwaldem” czyli zbieraliśmy punkty dla swoich grup. Rywalizacja przebiegała w duchu fair play;
  • sam ośrodek ma wysoki standard, a posiłki były naprawdę smaczne.

Gdy zbliżała się data końcowa (12 sierpnia), było nam smutniej, bo znów trzeba czekać cały rok na kolejny obóz. W ostatni wieczór odbyła się gala, na której co roku rozdawane są oboziki (banany) w kilkunastu różnych kategoriach: miss i mister (w tym roku jako rycerz i białogłowa), głodomor, leniwiec, fancy look, najsympatyczniejszy, kisielorz, super banan itd. Na koniec utworzyliśmy koło i każdy z każdym się żegnał (nie obyło się i tym razem bez łez).

Jako dodatek przedstawiamy kilka opinii na temat obozu:

  • Na obozie przeżyłam bardzo wartościowy czas. Mogłam poznać wielu nowych ludzi oraz odnowić relacje z starymi znajomymi. Szczególnie podobały mi się tematy na wieczornych społecznościach, z których wyciągnęłam różne przemyślenia. Najlepiej wspominam wycieczkę w góry, o której słyszałam tylko z opowiadań (z powodu kontuzji nie mogłam iść). Na pewno przyjadę na następny obóz, aby znów przeżyć wspaniały czas i zyskać nowe wspomnienia (Agata).
  • Za najcenniejsze na obozach uważam, że wszyscy siebie nawzajem przemieniamy i nawracamy; uczymy się silniej wierzyć i potrafimy się przed sobą otworzyć; odkrywamy swoje nowe talenty oraz to, do czego w Kościele jesteśmy przez Boga powołani. To są naprawdę niesamowite dni (Milena).
  • Obóz był mega. Cały czas się coś działo i to mi się bardzo podobało i bardzo zachęcam innych do pojechania na taki obóz. Można poznać wielu wspaniałych ludzi i prawdziwie się z nimi zżyć i rozwiązać wiele problemów (Kacper).
  • Obóz to 10 dni, na które co roku z niecierpliwością czekam. Jest to dla mnie czas zawierania nowych znajomości, zabawy, radości, ale przede wszystkim czas z Bogiem. Obóz zawsze wiele rzeczy mi uświadamia i sprawia, że jestem dojrzalszy. Z całego serca polecam pojechanie na taki obóz (Konrad).

Zadanie zostało dofinansowane ze środków budżetu Gminy Skoczów w ramach konkursu dotacyjnego na rok 2021.

Opracowanie: Patrycja Mrozik i Wiktoria Głąbek
Zdjęcia: ?

Tegoroczny obóz był dla nas jako kadry szczególnym wyzwaniem z powodu covidu (konsekwencje wielomiesięcznego zamknięcia i inne). Chciałem znów przypomnieć sobie, a przy okazji pokazać innym, że jednym z głównych wyzwań życiowych dla chłopaka/mężczyzny (myślę, że również dziewczyny/kobiety, choć pewnie trochę inaczej) jest „stoczyć bitwę”. Cele tej bitwy mogą być różne: zdobyć Piękną, zrozumieć siebie w odniesieniu do Boga, odnaleźć sens życia, zbadać wrażliwość swojego serca itp. Jeśli udaje się zaszczepić tę ideę staczania walki o własną godność i o czyste życie bez różnorodnych „wspomagaczy” wśród tych młodych ludzi – warto podejmować takie obozowe inicjatywy.

Ks. Mirosław Czyż