Nabożeństwo rodzinne w Dębowcu

Dębowiec 21.04.2019

Mimo że mangusta Jojo przyjaźniła się ze Słoniem, nadal uważała, że nie musi się trzymać blisko niego i nie potrzebuje jego pomocy. Wiedziała, że ma wrogów, ale nie uświadamiała sobie, że jest ich tak wielu i jak są silni. Myślała, że da sobie radę dzięki swojemu sprytowi i dzięki mrowisku, które miało być jej bezpieczną fortecą. To było bardzo mylne wyobrażenie, które mała Jojo mogła przypłacić własnym życiem. Na szczęście Słoń Tembo wciąż nad nią czuwał…

Dzieciom Wielkanoc kojarzy się z zajączkami, kurczaczkami i owieczkami, tymczasem w świąteczny poranek usłyszały baśń o manguście, słoniu i szakalach.  I to nie była do końca przyjemna opowieść, ale usłana cierpieniem, niebezpiecznymi przygodami i wypełniona po brzegi skrajnymi emocjami. Nie brakowało w niej śmiertelnych wrogów, nagłych zwrotów akcji, spektakularnego ratunku i wielkiego poświęcenia, bez którego ta historia nie miałaby dobrego zakończenia. Baśń „Zgraja szakali” w wielu aspektach odzwierciedlała wydarzenia Wielkiego Tygodnia, a jej przesłanie zapadnie w pamięci nie tylko dzieciom, ale także dorosłym, ponieważ ksiądz Marcin wplótł ją do wielkanocnego kazania.

Dzięki zespołowi prowadzącemu śpiew mogliśmy radośnie przeżywać pamiątkę zmartwychwstania Pańskiego, a pieśni i obrazy wyświetlane na rzutniku dodatkowo urozmaiciły ten czas. Na czas kazania dzieci zostały zaproszone na poduszki ułożone z przodu przed ołtarzem, by nic nie zasłaniało im widoku na ekran. Po zakończeniu nabożeństwa mogły natomiast ruszyć na poszukiwania czekoladowych jajek ukrytych wokół domu parafialnego, co umożliwiła przepiękna, prawdziwie wiosenna pogoda.

Wielkanocne nabożeństwa rodzinne to taka tradycja w dębowieckim kościele, którą chcemy pieczołowicie pielęgnować. To czas, kiedy dzieci mogą poczuć się w kościele ważne, prawie „jak u siebie” na szkółce, młodzież prowadzi żywy śpiew, a wszystkie pokolenia mogą odnaleźć coś cennego dla siebie.

Tekst: Katarzyna Pastucha